You are currently viewing Wspomnienie o Hubercie

Wspomnienie o Hubercie

10 sierpnia w wieku 89 lat odszedł od nas nasz kolega, znajomy, przyjaciel, dyrektor, Honorowy Obywatel Lipian, fotograf, animator kultury HUBERT DZIKOWSKI.
Każdy człowiek ma swój los, swoją historię, swoje „story”. Ale nie każdy z nas zapracował sobie na tytuł Człowieka- Legendy, a już zostać legendą za życia to dziś niemal niemożliwe. A Hubert Dzikowski na to miano swoją postawą, pracą, osobowością sobie zasłużył. Docenialiśmy Go zawsze i czyniliśmy wszystko, by zasłużone honory otrzymał jeszcze za życia. Był doceniany przez wszystkich i zawsze, bez względu na ustrój, przynależności partyjne, przekonania polityczne czy ideologiczne włodarzy Lipian. Bo Hubert był po prostu dobrym, mądrym człowiekiem, który nie tylko realizował swoje marzenia, ale dzielił się swoimi pasjami, umiejętnościami z każdym, kto do niego przyszedł, najczęściej z młodymi ludźmi, dla których był wzorem, nauczycielem, wychowawcą, autorytetem. Zarażał fotografowaniem, modelarstwem. Dzieciaki, które dziś, już jako dorośli ludzie, z rozrzewnieniem wspominają spędzony z Nim czas i pozytywny wpływ Huberta na ich życiowe wybory. To, czego sam nie potrafił, przekazywał w ręce innych i hołubił ludzi muzyki, teatru, tańca, starał się stwarzać im dogodne warunki do artystycznego rozwoju i zawsze wysoko cenił, jednocześnie nie podszywając się pod ich sukcesy. ONI byli dla Huberta zawsze na pierwszym miejscu, sukces, do którego niejednokrotnie sam się przyczynił, był według Huberta tylko ICH sukcesem, bo skromność to drugie imię Huberta, to jedna z Jego wielu zalet. Ta skromność szła u Niego w parze z ogromną nieśmiałością, człowiek inteligentny, niezwykle elokwentny w kontaktach bezpośrednich, bał się sceny. Kiedyś zmuszony był do zaprezentowania znanego zespołu  big-bandowego, dostał odgórny prikaz powiedzenia kilku zdań tytułem wstępu. Przygotowywał mowę przez kilka dni, zawarł w niej krótką historię zespołu, osiągnięcia itp., zrobił próbę przed lustrem i wystartował: „ Przed państwem zespół Consonans !!! ” – wykrzyknął i zszedł ze sceny, Nigdy więcej nie próbował zostać konferansjerem, co wcale nie przeszkadzało mu być świetnym dyrektorem i dobrym organizatorem wielu wspaniałych imprez. Prywatnie Hubert był niezwykle kontaktowy, dowcipny, miał dystans do siebie, nie stawiał się ponad innych, choć erudycją, zdolnościami, umiejętnościami i przeżyciami mógłby obdzielić niejeden życiorys.
HUBERT. To oryginalne imię nie wzięło się znikąd, jego ojciec był bowiem zapalonym myśliwym i imię patrona myśliwych nadał synowi. Próbował swoją pasją zarazić swoich dwóch synów. Hubert opowiadał o jednej z wypraw. Nie było to co prawda polowanie na grubego zwierza, ale jednak łów. Zasadzili się na skraju lasu. Po krótkim czasie oczekiwania na horyzoncie pojawił się zając. Stał nieruchomo, tylko strzelać. Tato Huberta najpierw spłoszył zwierzę, potem dopiero oddał strzał. Hubert nie mógł zrozumieć tej paradoksalnej sytuacji. Ojciec wyjaśnił mu to : widzisz synu, bezbronnemu zwierzęciu trzeba zawsze dać szansę, a myśliwy powinien się kierować podstawowymi zasadami etyki łowieckiej. Hubert nie przejął pasji po ojcu, ale wskazówki dotyczące etyki nie tylko łowieckiej towarzyszyły mu do końca życia.
W naszych rozmowach często przewijał się temat Lipian, które ukochał i traktował niemal tak, jak kocha się miejsce urodzenia. Kiedy w ubiegłym roku przygotowywaliśmy wystawę 4270 fotografii Huberta, On przyniósł i poprosił o umieszczenie na plakacie kilku słów o swoim stosunku do naszego miasteczka. Stały się one mottem wystawy, spotkania będącego równocześnie skromnym benefisem, a brzmiały tak :
„Tu rodziła się miłość, najtrwalsze młodzieńcze przyjaźnie, tutaj upłynęła młodość, tutaj ukształtowałem szacunek do pracy i ludzi, z którymi dzieliłem codzienność. Tutaj żegnałem najbliższych i przyjaciół tutaj trwam”.
Dziś dopisujemy do tych słów nasze najcieplejsze słowa pożegnania : „ I tu z nami zostaniesz na zawsze w naszej pamięci, w naszych sercach, w naszej lipiańskiej ziemi – mieszkańcy Lipian”.

Elżbieta Cichacka
Ryszard Tański